Instruktor nauki jazdy w Kaliszu spowodował wypadek, w którym zginął 14-letni chłopiec. Grozi mu ponad 10 lat pozbawienia wolności i osiem miesięcy w więzieniu. Wyrok usłyszał dokładnie w piątek 17 grudnia. Do wspomnianej tragedii doszło 17 stycznia. Jednak sprawa sądowa i zbieranie dowodów w związku z wydarzeniem trwało niemal cały rok. W okolicy ulicy Piłsudskiego znajdującej się w Kaliszu przejeżdżał 42-letni instruktor jazdy. Doprowadził do uderzenia. W wyniku zderzenia dwóch samochodów ucierpiało kilka osób. Niestety jedną z nich był młody chłopiec w wieku 14 lat. Nie przeżył wypadku.
Jego rodzice i rodzeństwo z kolei zostali ranni pod wpływem zderzenia. Okazało się, że mężczyzna w wieku 42 lat był współwłaściciele szkoły nauki jazdy. Niestety coraz częściej napływają do nas wieści dotyczące tego, że dochodzi do licznych wypadków na drogach. Kolejnym przykładem jest niebezpieczny wypadek, który miał miejsce nie tak dawno temu w Dębicy. W Dębicy Doszło do niezwykle niebezpiecznego zderzenia pojazdów.
Prokurator ustalił okoliczności związane z niebezpiecznym wypadkiem
W ramach prowadzonego śledztwa Kalisz zyskał szereg opinii na temat tego zdarzenia. Dlatego prokurator zawnioskował o to, aby wyrok był surowy. Po wykonaniu badania krwi oskarżonego dowiedziono mu, że nie tylko spożywał alkohol, ale także posiadał we krwi alkohol i środki odurzające. Oznacza to, że wsiadł za kierownicę nie tylko pijany, ale także po spożyciu pewnych narkotyków. Biegli zajęli się szczegółowymi ustaleniami i określili, że w trakcie wypadku stężenie alkoholu w jego krwi mogło przekraczać nawet 2,5 promila.
Jeżeli chodzi o wykrycie substancji psychotropowej, ustalono, że mężczyzna był wcześniej pod wpływem kokainy. Nie tylko alkohol zaburzył jego zdolność prowadzenia pojazdu. Mężczyzna nie powinien tego dnia wsiadać za kierownice. Przed samym zdarzeniem kamery wykazały, że rozwinął on prędkość swojego pojazdu do 163 kilometrów na godzinę. W chwili samego zderzenia jechał z prędkością prawie 80 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym. Kierowca przyznał się do nietrzeźwości, jednak nie do spowodowania wypadku.
Za doprowadzenie do tragedii czeka go naprawdę surowy wyrok
Prokuratura domagała się początkowo minimum 14 lat pozbawienia wolności dla mężczyzny. Obrona próbowała zredukować jego wyrok o całe 10 lat. Wnosili o przyznanie jedynie 4 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie sąd podjął decyzję w piątek 17 grudnia. Uznali, że odpowiednim kompromisem będzie pozbawienie wolności na 10 lat i osiem miesięcy. Ponadto ze względu na okoliczności, czyli spożywanie narkotyków i alkoholu, mężczyzna otrzyma dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Sąd uznał również, że wypłaci rodzinie 35 000 złotych zadośćuczynienia.
W ocenie obrony początkowo proponowana kara była zbyt wysoka. Ich zdaniem kluczowym elementem całego zdarzenia był brak zapiętych pasów bezpieczeństwa u chłopca. Zdaniem obrońców, mogło nie dojść do skutku śmiertelnego tego wypadku, gdyby chłopiec miał zapięte pasy. Rodzice chłopca zgodzili się z wyrokiem sądu, jednak nie ukrywają tego, że powinien być wyższy. Prokuratura uznała, że mężczyzna prawdopodobnie będzie miał dostatecznie dużo czasu na przemyślenie swojego postępowania.