Po intensywnych debatach, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podjęło decyzję o niedopuszczaniu cudzoziemców do prac w polskiej policji. Wszystko zaczęło się od propozycji przedstawionej przez Marcina Kierwińskiego, byłego szefa tego resortu, który obecnie pełni funkcję europosła.
Kilka miesięcy temu, Kierwiński podczas rozmowy z Radiem Zet zasugerował możliwość angażowania obcokrajowców rezydujących w Polsce na stanowiskach cywilnych w strukturach policji. Wyraźnie jednak zastrzegł, że jego propozycja nie obejmuje służby mundurowej. Ta sugestia nie była bezpodstawna – polska policja od dawna zmaga się z poważnym kryzysem kadrowym, brakuje jej niemal 10,4 tysiąca funkcjonariuszy.
Jednak pomimo kryzysu kadrowego, idea ta nie została wprowadzona w życie. Wywołała natomiast niepokój posłanki Anny Gembickiej (PiS) i posła Jarosława Sachajkę (Kukiz’15). Obawiali się oni przede wszystkim potencjalnych konfliktów kulturowych pomiędzy obywatelami Polski a cudzoziemcami zatrudnionymi w policji.
Argumentowali, że różnice kulturowe pomiędzy potencjalnie zatrudnianymi obcokrajowcami a polskimi obywatelami mogą przysporzyć więcej problemów niż korzyści. Zdaniem posłów, polska policja wymaga obecnie wzmocnienia, a nie osłabienia i zatrudnienie osób z Białorusi, Ukrainy czy Gruzji nie rozwiąże problemu braku kadry.